niedziela, 11 sierpnia 2013

Plotkara 1x01

Jedni myślą, że jestem bogatą nastolatką  której się nudzi a jeszcze inni, że samotną nie kochaną dziewczyną. No cóż, jaka jestem naprawdę – tego nie zdradzę nigdy. Ale możecie zgadywać. Przedstawię wam najbardziej skandalizujące ploteczki ze świata bogatych i znudzonych dzieciaków. Zobaczycie jakie ich życie jest naprawdę i muszę przyznać, że nie zawsze jest kolorowo.
Zastanawialiście się kiedyś jak to jest latać? Uciec gdzieś daleko stąd? Nie? Ja wiele razy, Nate także ale on chyba odleciał w sensie dosłownym. Oj, nie ładnie Nate, bardzo nie ładnie. A co na to Blair? Dziewczyna zakochana w nim od 3 lat? No cóż, nadal zaślepiona miłością ma go za ideała. Nikt nie wie jaka jest prawda i lepiej żeby nie  poznał.
Jenny Humphrey i Dan Humprey? Rodzeństwo przybyło do elitarnej szkoły dla nastolatków? Może być ciekawie. Tym bardziej iż Dan to nieśmiały samotnik a Jenny typowa paniusia która chce się przypodobać królowej szkoły czyli Blair Waldrof. Ciekawi? Ja też.                                                                                                                                
Kim jestem? Tej tajemnicy nigdy nie zdradzę.
Plotkara
Plotkara
1x01
Blair Waldrof obudziła się z dziwnym przeczuciem iż dziś wydarzy się coś wyjątkowego. Coś co zmieni jej życie. Z jednej strony ta myśl ją przerażała a z drugiej dawała promyk nadziei, że coś ciekawego wydarzy się w jej życiu, które zaczęła uważać za nudne. Ona sama bynajmniej nie uważała się za nudziarza po prostu męczyły ją powoli osoby z jej towarzystwa. Trzy „koleżaneczki” które wiecznie za nią chodziły i chciałe być takie jak ona – to chyba było najgorsze, chociaż kiedy postanawiała się na kimś zemścić bardzo jej pomagały dlatego dotąd nie dała im kopa w tyłek. Jedyną osobą która ją pocieszała była Serena Van Der Woodsen. Blair sądziła iż była to jedna z osób, które są na jej poziomie. Reszta mogła co najwyżej czyścić jej buty. Tak było ze znienawidzonym przez nią Chuckiem Bassem. Był to bogaty dzieciak, który uwielbiał podobnie jak ona intrygować. Miał na swoim koncie sporo dziewczyn ale i chłopaków. Nigdy nie krył się ze swoją orientacją. Dziewczyna wątpiła czy istniała chociaż jedna rzecz na świecie która była w stanie zawstydzić Chucka Bassa. On sam zapewne uważał się za boga wszystkich i wszystkiego. Nigdy nie spotkała kogoś równie okropnego z okropnymi mniemaniami o sobie o okropnym ego. Denerwowało ją najbardziej to iż kolegował się z Nate’m, chłopaku w którym była zakochana odkąd skończyła 13 lat. Dobrze pamiętała jak szła pewnie przez korytarz a jej spojrzenie spoczęło na młodym, przystojnym i wysokim chłopaku w jej wieku. Pomyślała sobie wtedy, że to ideał i musi go zdobyć. Owszem udałoby jej się to gdyby on potwornie się nie ślinił na widok Sereny. Działało jej to na nerwy. Gdyby blondynka nie była jej najlepszą przyjaciółka zapewne obmyślała na niej zemstę. Przysięgła sobie jednak, że jeśli Serena posunie się do czegoś dalej z Nate’m zniszczy ją a w wykonaniu Blair Waldrof byłaby to naprawdę ostra i surowa zemsta. Dzisiejszego dnia postanowiła założyć ten oto zestaw:

Blair usłyszała dzwonek u drzwi. Otwieranie jednak nie należało do jej obowiązków więc zawołała swoją służącą. Ona najszybciej jak tylko się dało uczyniła jej prośbę. W progu stała jak zawsze idealna Serena van der Woodsen Piękne falujące blond włosy opadały jej na ramiona a długie nogi wydawały się jeszcze dłuższe w czarnych szpilkach. Wyglądała naprawdę seksownie. Kiedy Blair schodziła po schodach aby ją powitać, zaniemówiła z wrażenia – zresztą jak zawsze kiedy ją widziała. Za każdym razem zżerała ją zazdrość. Chciała być tak samo piękna. Nie to, że nie była, bynajmniej, ale chłopcy zawsze oglądali się za Sereną. Cudna i tajemnicza. Piękność o której mogli tylko pomarzyć. A miała na sobie:
- Witaj Blair. – powiedziała Serena i z uśmiechem na ustach dała jej buziaka w policzek a właściwie szybko cmoknęła tak, ze Blair prawie nie poczuła. – Nie uwierzysz! Na rogu otworzyli nową kawiarnię, która jest całkowicie obłędna! Musisz się tam ze mną wybrać!
- Kiedy? – zapytała z ciężkim westchnieniem gdyż było gorąco i nie miała ochoty ruszać się z domu.
- Teraz! – krzyknęła blondynka i złapała gwałtownie brunetkę za dłoń. Po chwili obie stały na zewnątrz a Blair zakrywała dłonią twarz przed promieniami słonecznymi, które raziły jej oczy. Serena zawsze była taka pełna energii i spontaniczna. Zupełnie tego brakowało Blair. Była jej zupełnym przeciwieństwem. – Wezwałabym taksówkę ale akurat żadnej nie widzę. Och, no cóż, chodźmy na pieszo. – westchnęła ciężko blondynka i razem z brunetką skierowały się przed siebie.
- Serena, mogę mieć pytanie? – spytała nieśmiało chodź nie taki miała zamiar. Blair nie była nieśmiała. Nigdy.
- Ależ oczywiście, Blair. Mów śmiało.
- Czy ciebie i Nate’a coś łączy? Widziałam jak ostatnio rozmawialiście w szkole. – powiedziała brunetka. Bała się, że jej przyjaciółka przyzna iż tak rzeczywiście coś między nimi było to znaczy uprawiali dziki i namiętny seks w szkolnej toalecie. Serena jednak wybuchnęła śmiechem.
- Och Blair, Blair. Wyobraźnia cię ponosi. – dziewczyna dotknęła ramienia brunetki. – Przecież wiem, że masz go na oku. Nie zabrałbym ci go. Nigdy. Potrafię być dobrą przyjaciółką.
- Tak, tak pewnie masz rację. Przepraszam to głupie. – Blair roześmiała się nerwowo. – Zresztą ja nie jestem wcale od ciebie gorsza. Także miałabym szansę u Nate’a nawet gdybyś i ty mu się podobała.
- Absolutnie. – zapewniła ją z szerokim uśmiechem na ustach. Właśnie w tym momencie doszły do kawiarni. Rzeczywiście była prześliczna. Duża, spokojna i z klimatyzacją. Tego im brakowało. Wyciszenia się i wspólnej rozmowy.
                                             ***
Nate Archibald i Chuck Bass jak zwykle spędzali wieczory w barze. Kochali to miejsce ze względu na mroczny klimat i alkohol którego mieli pod dostatkiem. Dodatkowo Chuck mógł podziwiać piękne dziewczyny, które chętnie wskoczyłby mu do łóżka gdyby chociaż kiwnął palcem. Taki był nieobliczalny, tajemniczy i seksowny a dziewczyny kochają takich. Zupełnym jego przeciwieństwem był Nate chodź także nie mógł się odpędzić od lasek. Dwaj przystojni i najlepsi kumple którzy mieli powodzenie. Coś pięknego! Chuck właśnie zamówił czwartego drinka i puścił oczko do dziewczyny, która siedziała trzy krzesełka dalej. Ona uśmiechała się do niego co jakiś czas w przerwach na pisaniu sms. Bass dobrze wiedział, że wpadł jej w oko i ta noc może należeć do niego.
- Idź do toalety i po prostu ją zalicz a potem wróć i może wtedy dokończymy spokojnie rozmowę. – powiedział zniecierpliwiony Nate. Chuck roześmiał się i poklepał przyjaciela po plecach.
- Oj Nate, Nate. Nie ładnie tak. – odpowiedział rozbawiony. – Zresztą to mężatka.
- Skąd wiesz?
- Ma odcisk po obrączce na palcu. Widocznie lubi podrywać w barach i zawsze ją zdejmuje. Ach, te kobiety. Za grosz rozumu ale nie tak łatwo przechytrzyć Chucka Bussa. – powiedział z dumą. – Znajdę inną. Lepszą i ładniejszą. Nie będę zabierał temu nieszczęśnikowi kobiety, która zresztą i tak na niego nie zasługuje.
- Czyżby w Chucku Bassie obudziło się sumienie? – zapytał Nate unosząc brwi z zaskoczenia.
- To mój piąty drink. Po takiej ilości nawet u Blair Waldrof obudziłoby się sumienie. – powiedział ze śmiechem.
- Dlaczego jej tak nienawidzisz? Macie bardzo podobne charaktery. Moglibyście nawet założyć klub „Zemsta Chucka i Blair” – odpowiedział Nate i wybuchnął śmiechem.
- I właśnie w tym problem. Jesteśmy do siebie podobni aż za bardzo. Ale chętnie sprawdziłbym jak daje sobie radę w łóżku.
Nate wywrócił oczami i szturchnął Chucka po przyjacielsku.
- A tobie tylko jedno w głowie.
- Jak zawsze. Zdrowie. – powiedział Chuck po czym z uśmiechem wypił drinka.
                                                     ***
Jenny Humphrey w piątkowy poranek jadła płatki z mlekiem i myślała nad katorgą jaka ją spotkała czyli pójście do szkoły. Nie miała na to zupełnie ochoty ale to zrozumiałe. Nowe środowisko, nowi uczniowie, nowi nauczyciele. Ale problem w tym, że bała się. Cholernie się bała tego co może ją tam spotkać. Dotąd nie była nigdzie akceptowana i nie miała przyjaciół. Bardzo chciała aby to się zmieniło. Chciała w końcu być zapraszana na najlepsze imprezy, być otaczana wianuszkiem znajomych i co najważniejsze zdobyć jedyną i prawdziwą miłość. Dotąd nie istniała dla chłopaków ale teraz zmieniła styl na bardziej kobiecy i miała nadzieje iż to się zmieni. Nie wiedziała jeszcze tylko co może ją tam spotkać?
Na pierwszy dzień szkoły postanowiła włożyć to:
- Jak spałaś? – zapytał Dan wchodząc do kuchni. Jenny ciężko westchnęła. Nie miała ochoty na dyskusje ze starszym bratem. Działał jej na nerwy. Sto razy bardziej wolałaby mieć siostrę, która jest popularna w szkole. Może wtedy zyskałaby przyjaciół. Ciągła samotność ją wykańczała.
- Dobrze. – odburknęła. Dan ciężko westchnął. Kochał swoją siostrę ale co do jej uczuć miał spore wątpliwości. Niby istnieją „trudne” nastolatki ale on był wyjątkowo prostym dzieckiem więc nie wiedział jak to jest.
- Tata czeka w samochodzie. Jak skończysz to przyjdź. – odpowiedział chodź potem tego pożałował bo Jenny miała tendencję do robienia ludziom na złość więc jej przyjście mogło zająć wieki.
                                                     ***
W szkole Jenny nie czuła się najlepiej. Widziała twarze osób których w ogóle nie znała. Wszyscy patrzyli się na nią jak na kogoś gorszego a przynajmniej tak jej się wydawało. Czuła się z tym źle. Nie wiedziała w czym jest problem? Może w niej? Może ona sobie to wszystko wymyśla? Może wcale nie jest gorsza? Ale im bardziej o tym myślała tym dochodziła do większego wniosku, że jej teoria jest idiotyczna. Niby dlaczego miałaby być lepsza od tych wszystkich osób? Nie rozumiała tego. Totalnie załamana usiadła na ławce. Spojrzała w podłogę. Ach, gdyby mogła się teraz pod nią zapaść. Z chęcią by to uczyniła. Nagle podeszła do niej pewna dziewczyna. Wysoka śliczna brunetka. A była ubrana w to:
- Samotniczka? – spytała patrząc na nią z wyższością. Jenny nie chętnie podniosła wzrok. – Nie powiesz nawet jak masz na imię?
- Jenny. – odpowiedziała cicho. Ta piękność nieco ją onieśmielała.
- Blair. Blair Waldrof. – powiedziała dziewczyna i usiadła obok Jenny. – Nie lubisz ludzi? Jesteś typową buntowniczką?
- Lubię ale ciężko znaleźć mi przyjaciół. Ludzie nie akceptują tego jaka jestem. – rzekła Jenny a Blair pomyślała przez moment, że mówi o niej. Miała taki sam problem tyle, że jej rodzice byli bogaci i była zapraszana na milion imprez dlatego wyrobiła się i teraz nie ma z tym najmniejszego problemu. Kiedyś było jednak inaczej. Była taka jak Jenny. Cierpiała przez to.
- No cóż, nikt nie jest idealny. Nowa w szkole?
- Tak. Dzisiaj mój pierwszy dzień. – powiedziała z lekkim uśmiechem. – Zaraz pierwsza lekcja a ja mam sporą tremę. Sama nie wiem czemu. Lubię angielski.
- To tak samo jak ja. – przyznała Blair. – Twoi rodzice muszą być bogaci skoro chodzisz do takiej szkoły, co?
Jenny spojrzała na nią z lekka przerażona. Jej tata wcale nie był bogaty. Pracował jako muzyk ale nie zarabiał dużo pieniędzy. Chodzi do tej szkoły dzięki bogatej babci, która nie uczestniczyła w życiu jej i Dana więc chciała się jakoś zrekompensować. Długo musiała przekonywać Rufusa, że to słuszna decyzja. Tego jednak Jenny nie mogła zdradzić. Ośmieszyłaby się w oczach brunetki.
- Mój tata pracuje w dużej firmie. – odparła wolno. Blair kiwnęła głową z uznaniem.
- Mój także  a mama jest projektantką mody. A czym się zajmuje twoja?
Jenny przygryzła dolną wargę. Nie lubiła rozmawiać o swojej mamie. To był dla niej temat niczym tabu.
- Moja mama opuściła mnie i mojego brata gdy byłam mała. Nie chcę o tym rozmawiać.
- Przykro mi. – Blair spojrzała na nią ze współczuciem. Miała jeszcze coś powiedzieć ale nadszedł Chuck z Nate’m. Brunetka spojrzała groźnie na Bassa. Och, jak go nienawidziła! To przemądrzały i zapatrzony w siebie dzieciak! Nie miał za grosz wstydu i zaliczał wszystko co się rusza, nawet nauczycielkę od matematyki. Dyrekcja się o tym dowiedziała i zwolniła ja a co na to wszystko powiedział Chuck? To co zawsze: Jestem Chuck Bass. Ot i to całe jego wyjaśnienie. Może robić wszystko na co ma ochotę bo jest Chuckiem Bassem.
- Witaj Blair. – powiedział Chuck z szerokim i cwanym uśmieszkiem. Wyglądał jak typowo arogancki cham. – Z kim rozmawiasz? Może mnie przedstawisz? – zapytał patrząc na przestraszoną Jenny.
- To Jenny. Jest nowa w szkole. Jej ojciec pracuje w firmie a mama ją zostawiła. – odpowiedziała ze słodkim uśmieszkiem Blair patrząc na Chucka. On jednak na nią nie patrzył. Jego wzrok skierował się na Jenny, która miała za złe brunetce, że zdradziła jej sekret o matce ale szybko jej wybaczyła bo skłamała w sprawie ojca.
- Witaj Jenny. – powiedział Bass i cmoknął ją lekko w dłoń. – Ja jestem Chuck. Już nie długo będziesz krzyczeć to imię w nocy więc lepiej je zapamiętaj.
- Och daj spokój Chuck. – powiedziała ostro Blair. – Jesteś zboczony.
On tylko puścił jej oczko co jeszcze bardziej zdenerwowało pannę Waldrof. Nate tymczasem stał nie odzywając się.
- Nate przedstaw się mojej nowej zdobyczy. – rzekł Chuck.
- Cześć jestem Nate. – powiedział ściskając lekko dłoń Jenny.
- Jenny.
Blondynka zarumieniła się. Nate był naprawdę przystojny i było widać, że to zwykły nieśmiały chłopak. Blair widząc, że Jenny chyba przypadł do gustu chłopak natychmiast postanowiła zainterweniować. Nie mogła dopuścić by między nimi coś było. Nate jest jej i tylko jej. Nie tolerowała innych kobiet w jego otoczeniu prócz jego mamy.
- To my już pójdziemy. Chodź Jenny. Spóźnimy się na lekcję. – rzekła Blair i pociągnęła blondynkę za sobą. Ona odwróciła się na moment aby spojrzeć na Nate’a, jednak on już na nią nie patrzył. Rozmawiał o czymś z Chuckiem. Jenny uśmiechnęła się pod nosem. Czuła, że zdobyła przyjaźń Blair i zauroczyła się w Nacie Archibladzie.

Och biedna Jenny! Nawet nie ma pojęcia w co się wplątała! Ona naprawdę uważała, że tak łatwo przekonać do siebie Blair Waldrof? To królowa intryg i zemst. Sama Serena van der Woodsen długo walczyła aby w końcu móc nazywać ją przyjaciółką. Oj Jenny, Jenny. Jeszcze dużo musisz się skarbie nauczyć.
Martwię się poważnie o nią. Jeszcze to kłamstwo. Blair nie toleruje w swoim otoczeniu kłamców. Kiedy dowie się prawdy no cóż, lepiej aby Jenny była wtedy daleko za miastem. Bo zemsta w wykonaniu panny Waldrof będzie słona.
Chuck jak zwykle seksowny i bezczelny wkurza swoim zachowaniem Blair. Ale jak to się mówi kto się czubi ten się lubi, prawda?
                                                                                                                                 Xoxo
Plotkara 

________________________________________________
Może przesadziłam z tymi zestawami ale myślę, że mi wybaczycie :). Chciałbym żeby były bo to całkiem fajna zabawa. Dobra to chyba tyle dzięki z góry za komentarze i dodawajcie do obserwujących bo na serio to żadna przyjemność prowadzić blooga który ma zero komentarzy i zero obserwujących. Proszę niech chociaż zadeklaruje się jedna osoba, że przeczyta następny odcinek :). Będzie jeszcze ciekawszy. Obiecuje! Albo chociaż się postaram! 

1 komentarz: