Zastanawialiście się kiedyś jak żyją
inni? Jak by to było być przez jeden dzień w ciele kogoś innego? Kogoś kogo
uwielbiacie, podziwiacie? Nie musicie nic mówić. Znam waszą odpowiedź. To samo
spotkało Jenny. Tak długo była niedoceniania, że kiedy zwróciła na nią uwagę
królowa szkoły Blair Waldrof, mała Jenny poczuła, że nie może jej wyznać
prawdy. Przekreśliłaby wtedy wszystko. Taka szansa zdarza się raz i tylko raz.
Dan próbuje odnaleźć się w środowisku.
Zwraca uwagę na blond włosą piękność. Nikomu jeszcze nie udało podbić jej
serca. Czy samotny chłopiec uważa, że taka szara myszka jak on da radę?
Przekonajcie się sami.
xo xo
Plotkara
Plotkara
1x02
Serena van der
Woodsen. Idealna, piękna, bogata, uwielbiana. Czego jej brakuje? Chyba tylko
chłopaka ale problem w tym, że chłopcy z jej otoczenia wydawali się jacyś
sztywni i mało męscy. Serena nie potrzebowała żadnego chłopczyka do towarzystwa
ale prawdziwego mężczyzny, takiego, który potrafiłby się nią zaopiekować i zasypywałby
ją drogimi prezentami. Jak na razie żadnego takiego nie spotkała. Nie
przestawała jednak marzyć, że czeka na nią tuż za rogiem.
Serena:
Zazdrościła Blair, że
pierwsza zaklepała sobie Nate’a. On był naprawdę uroczy. Obie tak uważały. Nie
była jednak złą przyjaciółką dlatego postanowiła zostawić tego chłopaka w
spokoju. Na razie w jej otoczeniu nie spotkała żadnego innego, lepszego.
Pozostawała więc na razie samotna. Chciała jednak szybko zmienić swój status i
w końcu znaleźć chłopaka, nawet gdyby nie miał być takim ideałem jakiego
potrzebowała. Dziewczyna przechadzała się korytarzem i ze znudzoną miną
obserwowała uczniów. Żaden chłopak nie zwrócił specjalnie jej uwagi. Serena
straciła zupełnie nadzieje, że w jej otoczeniu jeszcze znajdzie kogoś na swoim
poziomie. W tym momencie pogrążona w myślach wpadła na kogoś. Książki chłopaka
rozsypały się na podłogę a on sam schylił się aby je podnieść. Blondynka
pomogła mu je zbierać. Nie w jej stylu pomagać innym ale w tej sytuacji uznała,
że zachowałaby zupełny brak kultury gdyby tego nie zrobiła.
- Nie trzeba.
Sam dam radę. – powiedział Dan i podniósł wzrok na Serenę. Wprost onieśmieliła
go jej uroda. Nigdy nie przypuszczał, że tak piękne dziewczyny istnieją bez
photoshopa. Była idealna.
- Nie naprawdę
to żaden kłopot. – odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Chłopak wydawał jej się
miły ale coś jej w nim nie pasowało. Od razu zdała sobie sprawę, że był
nieśmiały i raczej nie wyglądał na imprezowicza. Totalnie nie był w jej stylu.
Wiedziała jednak jakie zrobiła na nim wrażenie. Była przyzwyczajona do tego, że
płeć męska śliniła się na jej widok.
- Jestem Dan.
– rzekł wyciągając przed siebie dłoń. Serena uścisnęła ją.
- Serena.
Nowy? Wcześniej cię tu nie widziałam. – stwierdziła. Dan kiwnął głową.
- Owszem. To
mój drugi dzień w tej szkole.
- Twoich
rodziców było stać na prywatną szkołę? – zapytała zmierzając wzrokiem jego
strój. W tym momencie udowodniła, że kompletnie brak jej klasy. Za późno jednak
zdała sobie z tego sprawę. Schowała twarz w dłoni aby chociaż sprawić pozory iż
zrobiło jej się wstyd. – Przepraszam. Nie powinnam. To nie moja sprawa.
- Moja babcia
za to zapłaciła. Nie opiekowała się mną i moją siostrą dlatego chciała się
jakoś zrekompensować. Nie jestem taki jak wszyscy tutaj. Nie wiem jak
zachowywać się w towarzystwie i co jest teraz modne. Przepraszam jeśli cię
rozczarowałem. – powiedział poważnym tonem. Serena patrzyła na niego kilka
sekund bez słowa, póki Dan się nie roześmiał. – Spokojnie. Nie mam ci tego za
złe. Nie tak łatwo mnie obrazić. Uwierz mi.
- Tak? To
świetnie. Cieszę się. – dziewczyna wzięła głęboki oddech i odwróciła się na
pięcie gdyż nie widziała innych tematów do rozmowy. – To na razie.
Dan jednak nie
chciał dać za wygraną. Spotkanie takiej dziewczyny to jak szansa jedna na
milion. Drugi raz może się nie trafić. Chciał aby chociaż się z nim umówiła.
Nie oczekiwał od niej nic więcej, zwykła randka.
- Czekaj! Masz
może czas po szkole? – spytał nieśmiało. Serena odwróciła się z kwaśną miną,
starała się jednak zachować uśmiech na twarzy co nie bardzo jej wychodziło. Nie
była tak dobrą aktorką jak Blair.
- Jestem
zajęta. Przykro mi. Może innym razem. – nie czekając na jego odpowiedź ruszyła
pewnie przed siebie. Wolała już więcej go nie spotkać.
***
Blair chciała
aby Jenny poznała trochę towarzystwa na „poziomie”. W tym celu postanowiła
przedstawić ją swojej najlepszej przyjaciółce – Serenie. Nie była pewna czy się
polubią w końcu dziewczyna była zupełnie inna od jej kumpelki ale miała
nadzieje, że znajdą chociaż nić porozumienia.
Blair:
Jenny:
Gdy przechadzały się korytarzem
brunetka zaczepiła Serenę, która zmierzała w ich stronę. Chciała poskarżyć się
na chłopaka, który chciał się z nią umówić ale go spławiła.
- Witaj! –
powiedziała radośnie Blair i przywitała się z Sereną całusem w policzek.
Blondynka uśmiechnęła się a potem spojrzała zaskoczona na Jenny, która
wyglądała jakby zaraz miała się zapaść pod ziemię. Nie rozumiała dlaczego stoi
obok jej najlepszej przyjaciółki. – To jest Jenny. Poznałam ją wczoraj.
- Cześć. –
Jenny pomachała lekko do Sereny, która spojrzała na nią z wyższością. Nie
zamierzała się z nią zaprzyjaźniać. Coś jej nie pasowało w tej z pozoru
nieśmiałej i niewinnej dziewczynce. Czuła, że coś ukrywa. Jak to Serena van der
Woodsen nie myliła się.
- To twoja
nowa koleżanka? – zapytała Serena trochę z drwiną.
- Owszem. Jej
ojciec pracuje w dużej firmie a mama … - tutaj Blair ucięła.
- Odeszła. –
weszła jej w zdanie Jenny. – Dawno temu. To stara historia. Nie chciałabym o
tym rozmawiać.
- Jasne. Jak
wolisz. – powiedziała pana van der Woodsen. Zmierzyła ponownie dziewczynę
podejrzliwym spojrzeniem. Nie zamierzała dzielić się Blair z kimkolwiek. To
była tylko jej przyjaciółka. Nie chciała aby jakaś Jenny stawała pomiędzy nimi.
Ona znała ją całe życie a nie jak ta „nowa” od wczoraj! – Właśnie jakiś chłopak
próbował się ze mną umówić ale spławiłam go. Nie mój typ. – zmieniła temat i
skupiła całą swoją uwagę na swojej najlepszej przyjaciółce. Blair uniosła brew.
- Widziałam
dziś pewnego chłopaka. Wyglądał jak typowa ofiara. Jeśli to on to w pełni
popieram twoją decyzję. – odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
- Obym go już
więcej nie spotkała. Mam dosyć tych głupich nastolatków którym tylko imprezy w
głowie. Potrzebuje prawdziwego mężczyzny! – westchnęła Serena. – Idę po szkole
do nowej kawiarni. Wybierzesz się tam ze mną?
Blair
spojrzała na Jenny. Nie była pewna czy ją tam także zapraszać.
- Tak. Nie mam
innych planów. – odpowiedziała brunetka rezygnując z zaproszenia tam nowej
znajomej. Pomyślała, że Serena mogłaby mieć jej to za złe a jej zdanie było dla
Blair bardzo ważne. Zawsze dbała o to aby jej przyjaciółka była zadowolona z
jej decyzji. Widziała w niej w pewien sposób autorytet.
- Świetnie. To
spotkamy się po lekcjach. Bye! – powiedziała blondynka i machając lekko Blair
odeszła od nich. Jenny poczuła się pominięta. Myślała, że jej nowa znajoma ją
tam zaprosi. Stało się inaczej. Ciężko westchnęła. Jak widać zdobycie sympatii
Blair Waldrof jest trudniejsze niż jej się zdawało.
***
Zdaniem Nate’a
Archibalda nie był on jak wszyscy nastolatkowi z jego otoczenia. Zupełnie inne
zdanie na ten temat miał jego ojciec. Według niego jego syn to zapatrzony w
sobie dzieciak, który w ogóle nie docenia jego ciężkiej pracy. Jedyną myślą,
która go pocieszała było to iż jak dorośnie przejmie jego firmę. Nate tego nie
chciał ale … któż sprzeciwił się jego ojcu? Nikt. Bała się go nawet mama
chłopaka, która parę lat temu zdecydowała się na rozwód. Nate bardzo to przeżył
a rodzice nie okazali mu wsparcia. Miał wtedy dopiero 12 lat! Był jeszcze taki mały!
Potrzebował ich zrozumienia. Niestety. Właśnie dlatego zaczął brać. Najpierw to
miała być zabawa a potem świat narkotyków stał się ucieczką od problemów.
Minęły już wprawdzie 4 lata a on nadal wmawiał sobie, że ma nad tym pełną
kontrolę i może przestać kiedy zechcę. O jego nałogu nie wiedział nikt, nawet
Chuck. Co prawda palił przy nim trawkę ale udawał, że robi to raz na jakiś
czas. Teraz Nate siedział na brzegu łóżka i ciężko oddychał. Nie mógł już wziąć
tego gówna. Obiecał sobie, że zrobi to nie więcej niż trzy razy w tygodniu.
Wyczerpał limit. Spojrzał na górną szufladę. Palce go świerzbiły aby otworzyć.
Nie chciał ale musiał. Ta potrzeba była zbyt duża. Nie kiedy nawet go
przerażała. Wstał i powoli odsunął szufladę. W środku znajdowała się biała saszetka.
Coś czego potrzebował. W tym momencie usłyszał kroki zmierzające do jego
pokoju. Szybko wsunął szufladę i usiadł na łóżku. Do jego pokoju zawitał
ojciec.
- Jedziesz na
weekend do matki! – powiedział donośnym i wściekłym tonem. Nate otworzył szeroko
oczy. Nie może tam jechać. Matka poświęca mu zdecydowanie więcej uwagi i
ukrywanie przed nią nałogu będzie niemożliwe.
- Ale
dlaczego? – jęknął z przerażeniem.
- Siedzisz u
matki co drugi weekend i przyszła pora. Suka chciała mnie pozwać kiedy się nie
zgodziłem więc nie masz wyjścia.
- Ale tato!
- Bez dyskusji
gówniarzu! Jedziesz do niej jutro. – mężczyzna zatrzasnął drzwi z hukiem gdy
wyszedł. Nate zaczął ciężko oddychać. Co ma zrobić? Co ma zrobić? Cholernie bał
się tego weekendu.
***
Serena przed
spotkaniem z Blair chciała wstąpić do księgarni. Nauczyciel od angielskiego
kazał im wypożyczyć lekturę. Dziewczyna wcale nie miała ochoty jej czytać ale
matka interesowała się nią i jej ocenami więc była zmuszona. Jutro jest sobota
zaczyna się weekend a ona będzie musiała czytać głupią książkę? Wcale tego nie
chciała! Wolała pójść na imprezę i upić się z Blair, chodź brunetka nie była
tak imprezowa jak ona. Dla panny Waldrof dobre oceny to była podstawa gdyż w
przyszłości chciała pójść do „Jill”. Serena chodziła między półkami i szukała
książki „Wojna i pokój”, jednak to była jej pierwsza wizyta w bibliotece więc
nie bardzo wiedziała w którym dziale zacząć jej szukać. Spojrzała na
wyświetlacz na telefonie. Wiadomość od B: S gdzie jesteś?! xx
Blondynka
ciężko westchnęła i odpisała: Zaraz będę. x
- Serena?
Cześć. – usłyszała za sobą znajomy głos. Powoli odwróciła się na pięcie. Wolała
tej osoby nie spotkać. Niestety. Los nie był dla niej łaskawy.
- Witaj. –
powiedziała ze sztucznym uśmiechem.
- Przepraszam,
że to powiem ale nie sądziłem, że chodzisz do biblioteki. – odpowiedział Dan. Z
jednej strony cieszył się, że taka piękność lubi czytać, co nie było prawdą ale
tego biedak nie mógł wiedzieć. A z drugiej strony coś mu tu nie pasowało.
Słyszał to i owo o Serenie i nie były to dobre rzeczy. Nie zrażały go jednak.
- Bo nie
chodzę. Nauczyciel zadał nam lekturę „Wojna i pokój”, dlatego tu jestem.
Niestety nie mogę jej znaleźć. – odpowiedziała z ciężkim westchnieniem.
- Bo szukasz w
złym dziale. To jest książka historyczna więc tam powinnaś się udać. Chodź za
mną. – powiedział Dan z uśmiechem a Serena nie wiele się namyślając potruchtała
za nim. Była mu wdzięczna, że zaoferował swoją pomoc pomimo iż go spławiła.
Bała się jednak, że zaproponuje kolejny raz spotkanie a tego nie chciała. Jak
już wcześniej mówiła: to nie jej typ. Nie byliby dobrą parą. Według niej
pasowała do Nate’a Archibalda. Nie mogła go jednak mieć. – Proszę. Oto twoja
książka. – chłopak podał jej grubą lekturę. Blondynka uniosła brwi. Nie
sądziła, że ta książka ma aż tyle stron. Nie uśmiechało jej się czytać całości!
- Dzięki za
pomoc. Pójdę już. Umówiłam się z moją przyjaciółką. – rzekła dziewczyna i już
miała się odwrócić i pójść ale nie dał jej Dan. Nadal robił sobie nadzieje, że
ta piękność kiedyś będzie jego.
- Może
miałabyś czas jutro? Znam świetne miejsce.
- Wiesz … nie
chciałam ci o tym mówić bo nie jestem z reguły wredna ale nie chodzi o mój czas
ale o to, że kompletnie do siebie nie pasujemy. Jesteśmy jak ogień i woda.
Rozumiesz? Nie widzę nas razem. – wyznała. Dan zmarszczył brwi. Był piekielnie
rozczarowany ale nie dał tego po sobie poznać. Chciał zachować klasę.
- Ja też.
Myślałaś, że mi się podobasz? Nie, nie. Ja po prostu nie mam przyjaciół w nowej
szkole i … spotkałem ciebie pierwszą dlatego pomyślałem, że …
- Aha czyli to
miałoby być przyjacielskie spotkanie i nic więcej? – zapytała Serena chodź nie
bardzo wierzyła Danowi, że w ogóle mu nie zawróciła w głowie. Znała swoje
atuty.
- Oczywiście.
A co myślałaś? – Chłopak uśmiechnął się szeroko. – Ty także nie jesteś w moim
typie. Wolę mniej pewne siebie dziewczyny.
- Hm, jeśli
tak to jasne. W ten weekend nie mam czasu ale może w poniedziałek po szkole.
Zgoda?
Dan kiwnął
głową a Serena odeszła od niego uśmiechając się pod nosem. Wiedziała, że nie
zależy mu tylko na przyjaźni ale będzie udawać, że niczego się nie domyśla.
Może być całkiem zabawnie.
Biedny Dan. Nie zdaje sobie sprawy, że
wplątał się w sieć kłamstw jakim jest życie bogatych dzieciaków. Może z czasem
się przekona, że Serena van der Woodsen to nie grzeczny aniołek ale prawdziwa
diablica.
Dla Nate’a Archibalda ten weekend to
będzie prawdziwe piekło. Nawet mu współczuje. Sama kiedyś byłam uzależniona i
wiem jak trudno wyjść z tego bagna. On niestety nie ma na kim polegać.
Biedactwo.
Oj Jenny, Jenny. Naprawdę myślałaś, że
tak łatwo zdobyć przyjaźń Blair? Jesteś taka naiwna! Zupełnie tutaj nie
pasujesz! Zerwij z Blair kontakty póki możesz! Ale jak to panna Humphrey nie
słucha rad osób od siebie mądrzejszych. Zapłacisz za to niegrzeczna
dziewczynko.
xoxo
Plotkara
_____________________________________________
Oto kolejny odcinek mojego serialu :). Nie pojawił się Chuck I know! I bardzo mi przykro :). Miejmy nadzieje, że w 3 odcinku pojawi się z nim jakiś wątek chodź na razie nie mam tego w planach :D. Komentujcie czy wam się podoba! Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz